Insta


środa, 8 czerwca 2022

„Szkarłatna wdowa" Graham Masterton

 O tym autorze słyszałam już od dawna, jego książki rzucały mi się w oczy, ale nigdy jakoś nie miałam okazji, żeby po nie sięgnąć. Teraz nadeszła ta pora, a klimat, jaki prezentują ta powieść, przyciągnął mnie do siebie i sprawił, że zrobiłam pierwszy krok, do poznania twórczości Grahama Mastertona.


Nr. recenzji:
634

Tytuł: „Szkarłatna wdowa"

Autor: Graham Masterton

Tłumacz: Wiesław Marcysiak

Liczba stron: 400 Data polskiego wydania: 18 maja 2022

Wydawnictwo: Albatros

W moim odczuciu: 5,5/10

Autor recenzji: Daria Pogodzińska


Beatrice dorasta w szczęśliwej, londyńskiej rodzinie. Ma dobry kontakt z matką, ojciec ją fascynują, a właściwie jego pasja i praca, jaką jest medycyna i leki. Ojciec dziewczynki prowadzi sklep z ziołami, prostymi lekami, zna substancje, które mogą pomóc w wielu dolegliwościach. Niestety dziewczynka zostaje sierotą. Gdy poznaje Francisa, młodego pastora, los się do niej uśmiecha i zaczyna nowe życie wraz z mężem w Ameryce. Ich dotąd spokojne życie zostaje przerwane przez serię nieprzyjemnych i tragicznych zdarzeń: padają zwierzęta, giną ludzie, wybuchają pożary. Mieszkańcy są przekonani, że to dzieło szatana, ale Beatrice widzi, że największym demonem jest człowiek.

Początek książki jest porywający, pierwsze rozdziały przeczytałam w zaledwie chwilę. Beatrice jest jeszcze dzieckiem i czytelnik może zobaczyć, w jakim świecie wychowywała się dziewczynka. Ówczesny Londyn, wykreowany na miasto, w którym pełno jest mężczyzn w pubie, w którym nie trzeba się prosić o niesmaczne komentarze. Ojciec Baetrice jako fachowiec w swojej dziedzinie, do którego ludzie udają się po pomoc. Wydaje się, że ludzie są zacofani, świat bardzo ponury i brutalny, ma to swój klimat. W Ameryce nie jest inaczej. Ludzie całą winę za nieszczęścia zwalają na szatana bądź wdowę, która może być wiedźmą. Gustuję w powieściach z tych czasów, mają one swoją wyjątkową aurę. Autor operuje takim językiem, że miło się to czyta, wszystko jest jasne i nie ma niedomówień, szkoda tylko, że fabuła mnie tak nie porwała.

Jak początek był świetny, tak z czasem mój entuzjazm zaczął opadać. Beatrcie w dzieciństwie spędzała dużo czasu z ojcem i od niego nauczyła się wielu procesów wytwarzania leków i rozpoznawania chorób. Szkoda, że ten wątek zniknął, tak samo, jak jedna postać, fakt pojawia się ona, ale wtedy to już o niej zapomniałam, że istnieje. Portret psychologiczny Francisa, nie został rozbudowany na tyle, na ile mógł. Pastor jest ciekawą postacią, ale w większości pojawia się na chwilę, a później znika. Pojawił się moment, kiedy fabuła opierała się tylko na tym, że są nowe tragiczne zdarzenia, a to, co za tym stoi, jaka jest przyczyna, nie było rozwiązywane. Zakończenie można przewidzieć i szczerze miałam nadzieję, że będzie ono lepsze.

Trudno mi ocenić tę książkę, była ona poprawna, ale chyba zawiodły mnie moje oczekiwania. Spodziewałam się, że pierwsza książka, jaką przeczytam Mastertona zachwyci mnie i będę chciała się zapoznać z poprzednimi i następnymi jego powieściami, ale poczułam się lekko rozczarowana. Nie pałam teraz wielką chęcią, aby czytać już tylko jego książki. Książka jest kategoryzowana jako horror, niestety nie czułam się przerażona, tak opisy zmasakrowanych ciał są może przerażające i zarazem bardzo obrzydliwe, ale fabuła nie mrozi krwi w żyłach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)