Po książki niektórych autorów sięgam bez większego zastanowienia. Niezależnie od tego, czy mam akurat ochotę na coś lekkiego, czy szukam historii, która wciągnie mnie na dłużej. To również takie książki, które czasem nie zaskakują fabułą, ale zawsze dostarczają emocji i poprawiają humor.
Tytuł: Małżeństwo ze snu
Autor: Julia Quinn
Data wydania: 20.02.2024
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 392
Moja ocena: 8/10
Autor recenzji: Wiktoria Sroka
Mówiłam wszystkim, że jestem twoją żoną. Gdyby to była prawda…
Kiedy jej brat Thomas zostaje ranny na wojnie w amerykańskich koloniach, osierocona Cecilia Harcourt ma dwie równie złe możliwości: zamieszkać z apodyktyczną ciotką lub poślubić niesympatycznego i chciwego kuzyna. Zamiast tego wybiera trzecią opcję i udaje się w podróż przez Atlantyk, aby zaopiekować się bratem w czasie rekonwalescencji. Jednak po tygodniu poszukiwań w wojskowym szpitalu odnajduje nie brata, lecz jego najlepszego przyjaciela, przystojnego kapitana Edwarda Rokesby’ego. Jest nieprzytomny i rozpaczliwie potrzebuje jej opieki, a Cecilia przysięga sobie, że uratuje mu życie, nawet jeśli pozostanie przy nim będzie oznaczało… podanie się za jego żonę. Decyduje się zaryzykować całą swoją przyszłość dla mężczyzny, którego wcześniej znała tylko z listów od zaginionego brata, a teraz pokochała od pierwszego spojrzenia. Nie podejrzewa jednak, że kiedy Edward odzyska przytomność, także będzie miał kilka niespodzianek dla nowej pani Rokesby…
Julia Quinn jest jedną z tych autorek, po które sięgam bez większych obaw, mając pewność, że niezależnie od fabuły dostanę historię lekką i pełną emocji, a “Małżeństwo ze snu” to kolejna z książek, która tylko udowodniła mi to.
Autorka potrafi sprawić, że nawet proste dialogi nabierają charakteru, a sceny codziennego życia bohaterów angażują tak samo, jak momenty pełne napięcia. Niezmiennie jest również wyczucie równowagi, pomiędzy humorem a chwilami bardziej emocjonującymi. Sam styl pisania w każdej książce jest tak samo dobry i przywodzący na myśl ciepło rodzinnego ogniska, znajome, kojące i pełne uroku.
Nie można nie wspomnieć o bohaterach. Cecilia Harcourt od samego początku pokazana jest jako silna kobieta i zdecydowana na działanie, co wynika z jej troski o najbliższych. Mimo lęku i przeciwności losu idzie naprzód, wykazując się odwagą i determinacją, jest również empatyczna. Z kolei Edward Rokesby nawet w obliczu własnych problemów, wciąż skupia się na wartościach, które są dla niego ważne. Lojalny, honorowy i uczciwy to cechy, które bardzo trafnie opisują to, jaki jest.
Nie ukrywam fabuła w sporej części, była niezwykle przewidywalna, jednak mimo to czytając, bawiłam się świetnie i pod pewnymi względami mogło zadziałać to na korzyść książki, gdyż czytelnik nie skupia się na zwrotach akcji, a na drodze, którą przechodzą bohaterowie, ich emocjach i rozwoju relacji pomiędzy nimi.
“Małżeństwo ze snu” autorstwa Julii Quinn to bardzo dobry kolejny tom z serii. Choć fabuła bywała przewidywalna, to lekkość stylu, naturalność bohaterów i subtelny humor sprawiły, że lektura była prawdziwą przyjemnością. Cecilia i Edward to postacie pełne charakteru, które potrafią angażować i wzbudzać sympatię, a ich relacja rozwija się w sposób pełen uroku, dzięki czemu po raz kolejny przy książce autorki, jestem trzy razy na tak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)