Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Romans Historyczny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Romans Historyczny. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 14 kwietnia 2022

"Bridgertonowie. Ktoś mnie pokochał" – Julia Quinn

11:52:00 0 Comments

O Bridgertonach mogłabym pisać nieskończenie wiele, bo mam wrażenie, że każda część jeszcze bardziej mnie zaskakuje i zapada w pamięci. Cóż, zastanawiam się, czy dobrym pomysłem nie będzie pozwanie autorki, ponieważ oficjalnie skradła moje serce, uzależniając mnie od swoich powieści. Chociaż kto mógłby się oprzeć temu uroczemu, sielankowemu klimatowi przedstawionego lekkim i umiejętnym piórem? Zapraszam was do kolejnej części o tej przełomowej rodzinie – dziś pod lupę weźmiemy Anthony'ego i Kate, którzy są.. niezwykle żywiołową parą.



Nr recenzji: 597
Tytuł: "Bridgertonowie. Ktoś mnie pokochał"
Autor: Julia Quinn
Data polskiego wydania: 1 kwietnia, 2022
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 480
Autor recenzji: Julianna Kucner
W moim odczuciu: 10/10






Ku zaskoczeniu całego Londynu wicehrabia Bridgerton nie tylko zdecydował się na małżeństwo - wybrał już nawet kandydatkę na żonę! Jedyną przeszkodą jest starsza siostra jego wybranki Edwiny, Kate Sheffield, najbardziej wścibska kobieta, jaka kiedykolwiek pojawiła się w londyńskiej sali balowej. Ponętna intrygantka doprowadza Anthony'ego do szaleństwa swoją determinacją, by zniweczyć zaręczyny, ale kiedy wicehrabia w nocy zamyka oczy, to właśnie Kate jest kobietą nawiedzającą jego coraz bardziej erotyczne sny..


Wbrew powszechnemu przekonaniu Kate jest absolutnie pewna, że ​​nawróceni podrywacze wcale nie są najlepszymi mężami - a Anthony Bridgerton jest najbardziej niegodziwym łotrem ze wszystkich. Kate jest zdeterminowana, by chronić przed nim swoją młodszą siostrę, ale boi się, że sama może ulec hipnotyzującemu urokowi niepoprawnego uwodziciela..


Zasadniczym błędem było czytanie powieści po obejrzeniu serialu. Trzeba przyznać, że byłam bardzo zaskoczona tym, jak potoczyły się losy naszych książkowych głównych bohaterów. Jeśli serialowa, irytująca Edwina nie przypadła wam do gustu, mam dobrą wiadomość! W powyższej pozycji jest naprawdę kochaną osobą, która cieszy się szczęściem swojej siostry. W serialu okoliczności ślubu Kate i Anthony'ego zostały w całości zmienione, co mnie lekko zirytowało. Mimo to cudownie było wrócić i na nowo przeżyć ich relację, nawet jeśli papierowa wersja była ciut.. wybrakowana (nie wierzę, że to napisałam!) po tym, co można było zobaczyć na ekranie telewizora. Cóż, akcja toczy się naprawdę szybko. Miałam wrażenie, że ta pikanteria i nienawiść wokół Anthony'ego i Kate zostały zbyt szybko skończone i zastąpione przyjaźnią. Pokochałam ich wzajemne sarkastyczne sprzeczki, więc trochę się zawiodłam, gdy w połowie książki się skończyły. Oczywiście ich cała relacja była cudowna i hipnotyzująca, lecz moim zdaniem straciło to później swój klimat.

Pokochałam autorkę jeszcze bardziej (o ile w ogóle to możliwe) za jej niezwykłe poczucie humoru i doskonałe przedstawienie realiów ówczesnego wieku. Podczas książki uśmiechałam się jak głupia, bo było wiele ikonicznych momentów, do których z pewnością chciałabym wrócić. Cieszę się, że w końcu dane mi było poznać Anthony'ego z bliska i dowiedzieć się co siedzi w jego głowie. Okazało się, że.. wszystko nabrało sensu i wskoczyło na właściwie miejsce. Nie będę wam jednak odbierać radości z samodzielnego odkrywania "Ktoś mnie pokochał", bo byłoby to prawdziwym grzechem. Książka sama w sobie ma mnóstwo wartości, więc na pewno każdy znajdzie coś, z czym mógłby się utożsamić. Postać Kate, cóż.. Myślę, że każda kobieta by ją zrozumiała.

Nie mam pojęcia, jak będę w stanie pogodzić się z ostatnią częścią wciągających Bridgertonów i niesamowicie mnie to przeraża, bo naprawdę przywiązałam się do tej przebojowej rodziny. Magnetyzujące i wywołujące mnóstwo emocji książki Julii Quinn są zdecydowanie moim przełomowym odkryciem roku. Urzekło mnie, że w powyższej części wciąż są nawiązania do pozostałego rodzeństwa i ich drugich połówek. Uniwersum Bridgertonów jest naprawdę rozbudowane i podziwiam autorkę za to, że z taką dokładnością udało się jej to wszystko skutecznie zaplanować.

Podsumowując, bo nie wiem co, mogłabym napisać o kolejnej ekscytującej oraz perfekcyjnej części, naprawdę jest to strzał w dziesiątkę. Fani romansów historycznych pokochają ten klimat ówczesnego Londynu oraz zachowaną staranność Quinn, jeśli chodzi o obyczaje, oraz stosunki, natomiast fani słodkich, emocjonujących relacji i pikantnych scen, również znajdą coś dla siebie.

niedziela, 20 marca 2022

"Oświadczyny. Bridgertonowie" – Julia Quinn

14:48:00 0 Comments
Miłość nie zawsze pojawia się od razu. Czasami potrzeba czasu, by przetrawić fakty, na które nie mamy wpływu. Czyż prawdziwą definicją tego uczucia nie jest zaakceptowanie wad drugiej połówki? Wpisanie się w jej rutynę, nauczenie się jej sposobu życia? Przecież pogodzenie się z czyimiś irytującymi nawykami można nazwać prawdziwym wyrzeczeniem, prawda? Skoro tak, trzeba przyznać, że prawdziwa miłość wymaga poświęceń. Ale tam, gdzie prawdziwa miłość, tam i Bridgertonowie.. Po raz kolejny tym razem w piątym tomie, możemy obserwować miłosne rozterki naszych ulubieńców! A to wszystko dzięki niezastąpionej królowej romansów historycznych – Julii Quinn.



Nr recenzji: 571
Tytuł: Oświadczyny. Bridgertonowie.
Autor: Julia Quinn
Data polskiego wydania: 9 lutego, 2022
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Tłumacz: Anna Reszka
Liczba stron: 375
Autor recenzji: Julianna Kucner
W moim odczuciu: 10/10





Sir Phillip Crane wiedział, że Eloise Bridgerton jest starą panną, oświadczył się więc, przekonany, że jest nieładna i niewymagająca, za to zdesperowana, by wyjść za mąż. Tylko że… tak wcale nie było. Piękna kobieta, która stanęła na jego progu, z pewnością nie była cicha, a kiedy na moment zamknęła usta, on chciał tylko ją całować…

Eloise Bridgerton nie może wyjść za mężczyznę, którego w życiu na oczy nie widziała. Kiedy jednak zaczęła myśleć, zastanawiać się, zanim się zorientowała, siedziała w wynajętym powozie, w środku nocy, jadąc na spotkanie człowieka, który, jak miała nadzieję, okaże się idealnym kandydatem. Tylko że … on nim nie był. Wymarzony mąż nie miewałby takich nastrojów i niewyszukanych manier, a Phillip, chociaż z pewnością przystojny, był potężny, szorstki i nieokrzesany, całkowicie niepodobny do londyńskich dżentelmenów wcześniej starających się o jej rękę. Ale kiedy się uśmiechnął, kiedy ją pocałował, cały świat po prostu zniknął, a ona nie mogła się oprzeć myśli, że może jednak ten niedoskonały mężczyzna okaże się jej ideałem…


Bycie recenzentką to praca marzeń, jak dostaje się tego rodzaju perełki. Muszę przyznać, że musiałam uzbroić się w nieskończone pokłady cierpliwości, by nie rzucić wszystkich swoich obowiązków i zabrać się za czytanie powyższej pozycji (ciężkie życie licealistki na rozszerzeniu z historii). Tak czy inaczej, w końcu znalazłam chwilę wytchnienia i.. przeczytałam tę książkę w jeden dzień.

Styl pisania Julii Quinn jest naprawdę absorbujący. Powieść napisana jest w sposób raczej łagodny, sielankowy, ale potrafi doprowadzić do palpitacji serca. Osiemnastowieczny klimat i cudownie wykreowani bohaterowie tworzą niezwykłą, urokliwą otoczkę, która już od pierwszej strony zachęca do czytania. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że "Oświadczyny" to jak na razie mój ulubiony tom (a przeczytałam dwa), ze względu na przyspieszone tętno, które cały czas mi towarzyszyło. W porównaniu do "Miłosnych Tajemnic", gdzie głównymi bohaterami byli Colin i Penelopa, jest tu o wiele bardziej.. intensywnie.

Pokochałam relację Eloise i Phillipa Crane'a. Nie mogłam oderwać się od tych chwytających za serce dialogów i ich humorystycznych sprzeczek! (wyobraźcie sobie relację feministki z facetem, który chcę znaleźć żonę, by wychowywała jego dzieci). Mam wrażenie, że postaci spod pióra Quinn nie da się nie pokochać.. No może z wyjątkiem Mariny. Jeśli Bridgertonowie istnieliby naprawdę, oddałabym wszystko, by choć chwilę z nimi porozmawiać.

Jednak ta lekko napisana i przyjemna w odbiorze historia ma w sobie dużo więcej, niż mogłoby się wydawać. Nie mogę wyjść z podziwu, jaki wywarła na mnie autorka wpleceniem w to wszystko mnóstwa wartości. Na przykładzie osiemnastowiecznych, błyskotliwych postaci z poczuciem humoru, który do siebie nie zraża, patrzymy, jak zmagają się z własnymi problemami, które wciąż są aktualne w dwudziestym pierwszym wieku. Motywy poszukiwania prawdziwej miłości, kobiecej siły i zmagania się z codziennymi problemami, w tym również trudy wychowania, sprawiają, że choć akcja toczy się w odległych czasach, tak powieść jest na tyle realistyczna, że mogłabym uwierzyć w istnienie jakiegoś portalu do zmiany świata. Po raz kolejny czułam się, jakby Quinn tchnęła w swoją twórczość życie. Wydarzenia nie były przewidywalne, relacje przerysowane, a skryte w stronach uczucia i emocje doprowadzały do łez. Powieść, podobnie jak fabuła silnie oddziałuje na czytelnika, a profesjonalnie przedstawiony historyczny klimat, dopełnia jeszcze tylko cudownych doznań. Z tak dobrze skonstruowanym światem, ciężko doszukać się jakichkolwiek minusów.

Szczególnie warto też mieć na uwadze wyjątkowe, humorystyczne podejście autorki. Czytając o bliźniętach (dzieciach Phillipa) i ich wybrykach, dosłownie nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Urzekło mnie również to, jak autorka nawiązuje do wszystkich poprzednich tomów. Choć mamy do czynienia z zupełnie nową historią, reszta przebojowego rodzeństwa wciąż się przewija. Więź Bridgertonów jest po prostu nierozerwalna.

Autorka w tym tomie zawarła aż dwa epilogi (bo prawdopodobnie przekonała się jak "wygłodniałych" czytelników pozostawia jej twórczość), ale wciąż chciałabym więcej.. Naprawdę nie mam pojęcia skąd Julia Quinn, czerpie tyle świetnych pomysłów, które nigdy się nie znudzą. Słowo "kocham" przy tej serii to mało powiedziane.

Podsumowując, chyba nie muszę pisać, jak bardzo jestem pod wrażeniem owej historii. Autorka po raz kolejny w przyjemny sposób mnie zaskoczyła, całkowicie przewyższając moje wymagania. Ta słodka, lecz pod pewnymi względami pikantna historia, na długo zapadnie w mojej pamięci.. Przysięgam, że gdy kurier doręczy mi kolejną część, zacznę tańczyć z radości. Swoją drogą, przypominam, że recenzje czwartego tomu pt. "Miłosne Tajemnice" również znajdziecie na tym blogu :)

Wydawnictwu Zysk i S-ka z całego serca dziękuję za egzemplarz recenzencki, autorce życzę dalszych sukcesów, natomiast czytelników tak jak zawsze proszę o krótki komentarz poniżej! 




poniedziałek, 7 lutego 2022

"Miłosne tajemnice. Bridgertonowie" – Julia Quinn

08:04:00 0 Comments
Pewnie wielu z Was przekonało się na własnej skórze, że prawdziwa, odwzajemniona miłość to nie lada wyzwanie, przy którym szczególnie trzeba się napracować. Sytuacje są różne i teoretycznie nie ma dobrego przepisu na to, jak dokładnie powinno działać to skomplikowane uczucie. Mówi się, że każdy tworzy indywidualną definicję miłości, ale raczej nikogo nie zdziwi fakt, iż czasami po prostu daje w kość bez większego powodu. Tematykę powolnej, z początku nieodwzajemnionej, ale przy tym słodkiej miłości porusza nasza królowa romansów historycznych, Julia Quinn w swoim czwartym już tomie Bridgertonów pt. "Miłosne tajemnice".



Nr recenzji: 538
Tytuł: Miłosne tajemnice. Bridgertonowie.
Autor: Julia Quinn
Data polskiego wydania: 16 listopada, 2021
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Tłumacz: Aleksandra Jagiełowicz
Liczba stron: 464
Autor recenzji: Julianna Kucner 
W moim odczuciu: 10/10




Penelopa Featherington skrycie adoruje brata swojej najlepszej przyjaciółki od... właściwie od zawsze. Po spędzeniu połowy swojego życia na wydawać by się mogło bezsensownej obserwacji Colina Bridgertona z daleka Penelopa myśli, że wie o nim wszystko. Nie mogła się jednak bardziej mylić, gdyż nagle natyka się na jego najgłębszy sekret... i zaczyna obawiać się, że może wcale nie zna go tak dobrze, jak myślała.

Nieosiągalny obiekt westchnień głównej bohaterki, Colin Bridgerton jest zmęczony swoją reputacją lekkoducha i pustego czarusia, ma także dość tego, że wszyscy przejmują się autorką znanej rubryki plotkarskiej, lady Whistledown, która wspomina o nim w pierwszych zdaniach każdej swojej publikacji. Podróżując po świecie, marzy o stworzeniu dzieła swojego życia, pozostawieniu czegoś, co uchowa się w pamięci przyszłych pokoleń. Jednak po powrocie do rodzinnego domu Colin odkrywa, że życie w Londynie kompletnie się zmieniło, a szczególnie dotyczy to Penelopy Featherington! Kiedy okazuje się, że Penelopa ma własne sekrety, ten, który dotąd unikał związków, musi zdecydować: czy jest ona dla niego największym zagrożeniem, czy też szansą na szczęście...


Przyznam szczerze, że swoją przygodę z twórczością Julii Quinn rozpoczęłam od powyższego, czwartego tomu, aczkolwiek serial na Netfliksie skradł moje serce do tego stopnia, iż czułam się zobowiązana, by zrecenzować tę powieść. Okazało się, że nie mogłam podjąć lepszej decyzji w swoim życiu, ponieważ książka kompletnie przewyższyła moje oczekiwania! (co nie wydaje się takie korzystne dla mojego portfela).
Od razu urzekł mnie ten osiemnastowieczny klimat i cudownie wykreowani bohaterowie, którzy zdają się nas przenosić w czasie do romantycznego Londynu w okresie regencji. Fani romansów Jane Austen z pewnością zrozumieją, co mam na myśli. Jednak cała ta urokliwa otoczka to nie wszystko, co oferuje nam Julia Quinn. W "Miłosnych tajemnicach" możemy odnaleźć również wątek śledztwa w sprawie kontrowersyjnej pisarki lady Whistledown. Choć jej tożsamość jest odrobinę zbyt oczywista, nie oznacza to, że autorka nie zagwarantowała nam dobrej, emocjonującej akcji, która wbija w fotel. Fabuła tak dobrze oddziałuje na czytelnika, iż w pewnym momencie musiałam wstać, przejść się po pokoju i psychicznie przygotować się na dalszy rozwój wydarzeń.

Chyba nie muszę mówić, jak bardzo jestem zakochana w relacji Penelopy i Colina. Nie chciałabym wam zabierać przyjemności z samodzielnego odkrywania powyższej pozycji, lecz naprawdę podziwiam autorkę za to, jak dobrze ich ze sobą zestawiła, dodając do tego jednocześnie zmagania życia społecznego ówczesnego wieku. Wydawać by się mogło, że to właśnie dziś reputacja i "co ludzie pomyślą" ma ogromne znaczenie, lecz nic bardziej mylnego! Nie dość, że książka bawi, to jeszcze uczy.. no i oczywiście wzrusza. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam tak bardzo poruszona czyjąś relacją. W dodatku nie była ona przerysowana ani zbyt przewidywalna. Czułam się, jakby naprawdę Quinn tchnęła w tę powieść życie. Dlatego nie mam pojęcia, jak będę w stanie wyczekać na następny tom, bo już tęsknię za rodziną Bridgertonów!

Warto też w ogóle wspomnieć o tym, z jaką łatwością czyta się tekst spod pióra autorki. Jej lekki warsztat pisarski to coś, czego naprawdę potrzebowałam po ciężkich i nużących powieściach. W dodatku te dialogi, które doskonale oddawały klimat tamtejszych czasów! Z tak dobrze skonstruowanym światem ciężko było doszukać się jakichkolwiek minusów. Choć powieść z opisu porównać można do dobrze znanych nam schematów, zapewniam, iż spełni ona wymagania każdego miłośnika historycznych romansów.

Podsumowując, szczerze zachęcam do przeczytania tej nietuzinkowej i słodkiej historii, która skradnie wasze serca. Czuję się w pełni usatysfakcjonowana dziełem Julii Quinn i z przyjemnością sięgnę po inne tomiszcze, by poznać losy reszty rodzeństwa niekonwencjonalnej rodziny Bridgertonów. Jeśli ktoś chcę zapomnieć na chwilę o otaczającym go świecie i zatracić się w klimatycznym XIX–wiecznym Londynie to dobrze trafił!

Wydawnictwu Zysk i S-ka bardzo dziękuję za tę urzekającą historię, autorce życzę dalszych sukcesów, a czytelników tak jak zawsze proszę o zostawienie krótkiego komentarza poniżej :) 
 







wtorek, 4 września 2018

niedziela, 10 czerwca 2018

Tygodniowa wyprawa w nieznane...

18:13:00 0 Comments
Nr. recenzji: 176
Tytuł: "Tydzień na Uwiedzenie"
Autor: Tessa Dare
Tłumacz: Agnieszka Kowalska
Liczba stron: 304
Data polskiego wydania: 27 marca 2014
Wydawnictwo: Amber
W moim odczuciu: 8/10

Przemknęłam wzrokiem po kilkunastu recenzjach i w zasadzie rzuciło mi się w oczy tylko jedno słowo - "zabawna". A ponieważ wydawnictwo Amber już dawno u mnie zasłynęło z przezabawnych i nawet niegłupich książek (ekm, ekm Susan Elizabeth Phillips) to nie mogłam mieć żadnych większych oporów...

Minerva nie zamierza dopuścić do tego, by niejaki lord Payne, słynący z lekkich obyczajów wyszedł za jej siostrę. W pewną noc postanawia przechytrzyć łotra i przemówić mu do rozsądku. Gdy ten jednak nie ustępuje, dziewczyna oferuje swoje towarzystwo w zamian za małżeństwo z jej siostrą. Chce by wspólnie pojechali na naukową wyprawę do Edynburga, a dodatkowo mężczyzna ma otrzymać małą fortunę za wyniki badań, które po raz pierwszy będzie miała okazję zaprezentować dziewczyna we własnej osobie.

wtorek, 14 marca 2017

| 121 | 'Trzy twarze damy' Sarah MacLean

17:52:00 5 Comments
Nr. recenzji: 121
Tytuł: 'Trzy twarze damy'
Autor: Sarah MacLean
Tom: 4*
Liczba stron: 330
Data polskiego wydania: 7 marca 2017
Wydawnictwo: Amber
Ocena: 8/10
 
* - można potraktować jako jednotomówkę
 
 Hmm... Odnoszę wrażenie, że mogę sobie pozwolić na poleganie na książkach wydawnictwa Amber. Każda kolejna powieść ma 'to coś' w sobie. Być może to jakiś szczęśliwy traf... A może nie! Może rzeczywiście każda ich kolejna powieść jest godna uwagi. Tak, pozwolę sobie kolejny raz przytoczyć od czego się to zaczęło - | Moja Pierwsza Gwiazda |. Uwielbiam wracać do tamtej recenzji... 

'Trzy twarze damy' - sam tytuł brzmi intrygująco. Nasza główna bohaterka idealnie oddaje jego klimat. Kobieta wykluczona z kręgu towarzyskiego przez 'błędy młodości'.  Jednak się nie poddaje i nadal jest Królową Mrocznej Strony Londynu. Georgiana (Czemu nie mogła być Georginą? Te imiona są identyczne!) zarządza największą jaskinią hazardu w Londynie. Idzie jej to nadzwyczaj dobrze. Teczki sekretów, które posiada, są postrachem wszystkich. Nie od dzisiaj przecież wiadomo, że najlepszym sposobem do trzymania kogoś w garści... są tajemnice. Jednak kobiecie to nie wystarcza. Chce by jej córka miała ojca... Chociaż może bardziej chodzi tutaj o tyt, to nie zamierza spocząć, dopóki nie znajdzie odpowiedniego arystokraty...